środa, 15 lutego 2017

ISTAMBUL-Targuj się dziewczyno nim twe wdzięki przeminą!

Grand Bazar jest najstarszym i największym na całym świecie krytym bazarem.
Zajmuje powierzchnię 30 hektarów, liczy sobie 60 ulic i ponad 3000 sklepów.
Tam się nie wchodzi tam rzuca się w paszcze lwa. Jako ofiara musisz być równie drapieżna inaczej pożrą Cię, połkną w całości i wyplują tylko kości. Jest tam wszystko, srebro, złoto,kamienie szlachetne i te mniej też, gadżety do podkręcenia atmosfery w sypialni w tym do tańca brzucha, latające dywany( odlot gwarantowany szczególnie po RAKI- nie obiecuje,że nie będzie też sraki;) Dla mniej wtajemniczonych : RAKI to turecka wódka anyżówka). Wszystko takie piękne i orientalne, zdarza się i kiczowate ale TARGUJ SIĘ OSTRO dziewczyno nim twe wdzięki przeminą.
TU TARGOWANIE TO SPORT!

My zakupiliśmy biżuterie na prezent, można poprosić o certyfikat potwierdzający pochodzenie kamienia tak też zrobiliśmy. Ba! Nie każdy sympatyczny sprzedawca takowy miał ;)
Warto wspomnieć, że każda wąska uliczka ma działającą "toaletę" ale wszyscy cisną się tam jak owsiki w pupie, ludzi inwazja- no to w końcu już Azja. Wszyscy pchają się jak chytre baby z targu. Mi się otwiera nóż w kieszeni w takich miejscach. Żeby przejść ten bazar potrzeba 3 godzin a pewnie są tacy co i 3 dni buszują. Masakra.Otwarte od poniedziałku do soboty, ostatnie wejście o 18.00.













środa, 1 lutego 2017

ISTAMBUL: DZIEŃ DRUGI.

Istambuł nazywany perłą orientu jest geograficzną granicą między Europą a Azją(97%powierzchni Azji!!!) a kiedyś stolicą Konstyntanopola.
Dziś bardzo europejski choć nadal egzotyczny. To tu Kemal Mustafa Ataturk wzniecił w Turkach patriotycznego ducha ale i otworzył ich jednocześnie na zachodni model życia. Człowiek wielkich reform, które dały min.równouprawnienie kobietom, które wyszły z cienia islamu (mężczyzn) i jako pierwsze w Europie miały prawo głosu.Nie ma chyba tureckiego miasta bez pomnika Ataturka. Dziś turecki rząd jest pod naciskiem konserwatywnego skrzydła, regularnie blokując strony internetowe, które uznaje za obraźliwe dla islamu. Niestety lub stety byliśmy w sercu tureckiego mordoru, kiedy doszło do krwawych demonstracji przy deptaku Taksim w Istambule.Demonstracje odbywały się też na terenie naszego kampusu. Niezliczona ilość młodych ludzi przyszła pod nasz akademik (żeński) z czerwonymi flarami. Drzwi były blokowane przez służbistki, nie pozwoliły nam dołączyć do demonstracji młodych ludzi, którzy chcieli głośno wykrzyczeć"NIE!"na próbę odebrania ich wolności słowa i wyboru.Studenci w zawrotnym tempie przesyłali na telefony nagrania z rzeźni, w której gineli ich znajomi.Kazali przesyłać nam to dalej, aby ludzie mogli zobaczyć co tam się odpierdala, bo media jak wszędzie mydlą oczy i wszyscy chodzą jak dzieci we mgle. Filmiki i posty były blokowane przez rząd więc trzeba było działać szybko. Powietrze było ciężkie, a oczy mokre od łez. Widziałam w tych młodych ludziach szaloną odwagę i poleciał mi w głowie tekst piosenki "Wolność kocham i rozumiem.Wolności oddać nie umiem"...Rozumiem.

Drugi dzień zwiedzania zaowocował miażdżącymi zdjęciami i ciekawą lekcją historii.
Istambuł taki piękny:


Błękitny meczet.Blue Mosque.









Blue Mosque czyli błękitny meczet ( Sultan Ahmed Camii) ma 400 lat i położony jest vis-à-vis meczetu Hagia Sophia (dawniej kościół chrześcijański!). Meczet ma aż 6 minaret czyli wieżyczek, z których nawołują się wiernych do odprawiania modłów.To dość unikatowe bo jest jeszcze tylko jeden meczet, który ma ich więcej tj.7  mieści się w Mekce i nazywa się "the Holy Mosque" lub al-haram mosque. Tu można sobie zalukać http://www.sacred-destinations.com/saudi-arabia/mecca-haram-mosque/photos/mosque-night2-c-sacredsites
 Nazwa nabiera większego sensu po wejściu do środka meczetu, gdzie dominuje kolor nieba. Meczet ten jest jak aktywny wulkan,z którego regularnie wylewa się 5 razy dziennie poezja śpiewana muezzina, zachęcającego do rytualnej modlitwy, która trwa około godziny i podczas, której budynek jest zamykany dla niewiernych turystów.
Przed wejściem do meczetu, standardowo już zdejmujemy białe kozaczki i inne trzewiczki i chowamy do niebieskiej reklamówki, którą dostajemy w prezencie( a mówią,że nic nie ma w życiu za darmo ;) Wstęp też jest za free ( Okrzyk radości!) Kobitki dostają bardzo twarzową, błękitną chustę ( patrz fotki) tj.Hidżab, która ma zasłaniać włosy i ramiona. Nie musicie od razu wskakiwać w czarny worek na śmieci tu nie Arabia Saudyjska. Istambuł to kosmopolitańskie miasto kontrastów, z jednej strony tradycja z drugiej farbowane na blond dżagi.
Dla ciekawskich:
Tutorial.Skradzione z faktopedia.pl 


Jedziemy dalej.Wspomniana już Hagia Sophia, kiedyś robiła za kościół chrześcijański, później z panowania dynastii Ottomańskiej przekształcona w już nieczynny meczet. Hagia Sophia jest wyjątkowym budynkiem gdyż jedynym na świecie, który służył ujściu religijnym uczuciom trzech religii, lecąc w kolejności od pogańskiej, przez ortodoksyjno-chrześcijańską aż po muzłumańską.
Pod budynkiem kryją się potężne wodne cysterny,krypty i kapliczki.W tych to podziemiach to podobno ukrywali się przed inwazją ottomańską księża i im podobni towarzysze. Hagia Sophia do dziś owiana jest mistyczną tajemnicą obitą w artefakty pochodzące z 5 wieku p.n.e. oraz święte relikwie takie jak: całun Maryi czy też kamień grobowy Jezusa. Jeśli chcesz  pobawić się w turystykę literacką to ciekawą opcją na półce będzie "Inferno" Dana Browna ( pisarza i historyka sztuki).

Hagia Sophia.




Teraz zejdziemy do hadesu, podziemnego świata  starego Bizancjum. Mieści się tam podziemna bazylika i jest kulturalnym dziedzictwem tych ziem. Zbudowana w VI wieku, ma 70 m szerokości i  140 m długości."Cysterna " wspierana jest ścianą o grubości 4metrów z każdej strony, a służyła do magazynowania wody.Dzisiaj w tej wodzie, jak widać na zdjęciach, rozkosznie pływają rybki.Bazylika wspierana jest przez ponad 300 kolumn ułożonych w 12 równych rzędów. Kolumny wysokie są na 9 metrów.Całość jest podświetlona i robi niesamowite wrażenie. Na niektórych z nich  u ich podstaw widać rzeźby ukazujące oblicza kobiet nazywanych Medusami. Pochodzenie tych rzeźb jest nieznane ale legendy głoszą,że zostały przytargane od Rzymian. Zagadkowe jest ułożenie tych głów m.in. do góry nogami.
Usiądźcie wygodnie bo teraz czas na bajkę, podobno każda ma w sobie trochę prawdy .
A więc mówi się,że Medusa była jedną z trzech podziemnych sióstr Gorgona. Jako jedyna z sióstr była śmiertelniczką ale miała super moc zamieniania w kamień, każdego kto na nią spojrzał swoim ślipiem. No to taka cycata wersja bazyliszka jest.Wszystkie jej posągi i obrazy trzymane były w ściśle strzeżonych i ważnych budynkach z dala od złych omenów. Inna bajka głosi, że Medusa była sex bombą , uwodzicielską, kruczowłosą i czarnooką pięknością zakochaną po uszy w Perseuszu
 ( synu Zeusa). Jak na nieszczęście Medusy, na Perseusza leciała też inna baba tj. Atena, a że straszna żyleta z tej Ateny była to z zazdrości przemieniła włosy Medusy w syczące, wężopochodne stworzenia. I tak, ktokolwiek ośmielił się spojrzeć na Medusę zamieniał się w kamyczek.
Perseusz nie wytrzymał i w końcu ściął jej łeb i straszył nim swoich wrogów.Ten "artefakt" przyniósł mu wiele wygranych wojen. Mówi się, że to właśnie od tamtego czasu rękojeście Bizantyjskich mieczy były zdobione wzorem głowy Medusy jako symbol zwycięstwa. Patrz fotki poniżej.







Następny był skąpany w złocie Pałac Dolmabahçe. Pałac ostatniego kalifa spogląda na Cieśninę Bosfor. Budynek był też siedzibą Kalema Mustafy Ataturka i robił za pałac prezydencki. Niełatwo było tam wejść bo kolejki były odpychające. Ale skoro czekałam 2 godziny w kolejce po najlepsze pączki u baby z wąsem w Szczecinie ( w tłusty czwartek) no to tym bardziej uparcie stałam w kolejce do tego pałacu. Po co? Ano przede wszystkim, żeby podkarmić trochę wyobraźnię i zatopić oczy w tych komnatach, gdzie te wszystkie panny przetrzymywano dla uciech cielesnych sułtana. Ale harem to nie tylko niewolnice seksualne to również miejsce dla córek, żon będących pod  nadzorem "czarnych eunuchów" ;) Harem miał swoją łaźnie hammam i osobny ogród. Do dziś trzymają w nich ptactwo takie jak bażanty, pawie i papugi. Żeby zwiedzić cały pałac trzeba wyłożyć ok.40 lirów (ok.40zł). Ceny biletów ulegają zmianom dlatego podaje linka do strony ➼ :http://www.tourmakerturkey.com/entrance-fee.html  Tu znajdziecie wszystkie informacje o biletach i godzinach zwiedzania do większości wartych uwagi miejsc w Istambule z przewalutowaniem łącznie.
STUDENCI WCHODZĄ ZA PÓŁ DARMO ( jak burak zapomniałam swojej legitymacji studenckiej ale nigdy o swoim tureckim przyjacielu, który jest żywą przepustką dla każdego białego w Turcji ;) Muzeum otwarte jest dla zwiedzających praktycznie codziennie z wyjątkiem poniedziałków i czwartków, od godziny 9.00 do 16.00, ostatnie wejście o 15.00! Na wstępie dostaniecie mapkę z rozkładem komnat i ogrodów, która uzmysłowi wam ogrom terenu do zwiedzania... pół dnia zejdzie spokojnie, ale żeby nie było tak fajnie część z nich jest zamknięta. W jednej z nich tj.Komnata Sakal-i Şerif trzymają WŁOSY Z BRODY MAHOMETA jako relikwia.
 Odpuściliśmy sobie pałac Topkapi, który kojarzony jest przez większą część płci żeńskiej z sułtanem Sulejmanem ( ale to tylko jeden z 300 ). Szczególnie po emisji mydlanki "Wspaniałe stulecie" liczba chętnych do zwiedzania obłędnie wzrosła. 
Pałac Dolmabahce to przepych i bogactwo, wszystko wykańczone złotem i wyłożone jedwabiem.
Na ścianach zamontowane fontanny, to był taki anty podsłuchowy trik, a na sufitach freski nieba. Konstelacji tam nie znajdziesz ale zostanie odbicie jego błękitu w twoich oczach. Można dostać kręczu szyi przez te freski ale to mała cena jaką płacisz za tak zmysłowe doznania.
Były też kryształowe klamki i żyrandole, chińskie i japońskie wazy z porcelany, wszystko sprowadzane z Europy i najdalszych zakątków świata bądź robione na specjalnie zamówienie, same freski i obrazy wykonane przez nadwornych zagranicznych malarzy( tudzież polskiego malarza Stanisława Chlebowskiego). Kto bogatemu zabroni!

Brama na Bosfor.

Pałac Ataturka.










Zegar słoneczny.

Harem.


Istambuł : Dzień pierwszy.Turecka gościnność czyli czym chata bogata.

Do Istambułu dostaliśmy się tym razem nie autostopem a autokarem na zniżce studenckiej.
Był to szczególny wypad bo na specjalne zaproszenie ZEYNEP, bardzo uroczej dziewuchy o kruczo czarnych kręconych włosach, z którą dane mi było dzielić pokój w akademiku (tur.Yurta).
Pomijając fakt,że było nas tam 6 dziouch to od tej jednej biła to szczególna aura przyciągania.
Bardzo szybko się zaprzyjaźniłyśmy,pomimo jej nieśmiałości i strachu porozumiewania się w innym języku poza jej ojczystym zawarłyśmy pakt. Wzamian za odrabianie jej prac domowych z anglika  otrzymywałam prywatne korepetycje z tureckiego.Turecki wchodził mi tak szybko jak kanapka z nutellą doszło nawet do takiej sytuacji,że Turczynki złapały mnie na gadaniu przez sen po turecku, także kiedy wstałam rano wszystkie mnie obtoczyły jak w kółku różańcowym i z opuszczonymi koparami patrzyły jak na dziwoląga.Sam fakt nadawania audycji radiowej przez sen był dla nich niebagatelny, co dopiero nadawanie w różnych językach ( "bo wieczorem przychodzi do mnie Dyabeu!I choć się bronię czuję, że opadam z sił.Znów całą noc z diabłem będę wódkę pił").
Teraz powinnam wsadzić sobie piórko w dupkę i udawać łódkę, wcale nie jestem żadnym geniuszem ani opętańcem tylko chodzi o to,że jak już coś robisz to rób to z pasją i radością a efekty same Cię zaskoczą.
Powracając szybko do Zeynep to dziewczyna zaprosiła mnie i moich znajomych ( których udało się delikatnie wkręcić) do swojego rodzinnego domu w Istambule.Z dworca PKS odebrał nas jej brat, jego auto nadawało się tylko na złom a sam kierowca to jakiś samobójca.Nie dość,że był szczyt, ulice zajebane autami na epicką skalę , wszędzie KURZ i ekstremalnie wąskie ulice to on zapierdalał ile fabryka dała.Istambuł jest położony na stromych wzgórzach,jazda autem po tym mieście w szczytowych godzinach, w temperaturze w której gotuje Ci się mózg i gdzie nikt nie przestrzega przepisów drogowych jest zamachem na życie. ( WELCOME IN ASIA MADAFAKERS!;) Przeżyliśmy i poznaliśmy jej przesympatycznych rodziców i resztę klanu.Wypchano nam brzuchy prostymi, tradycyjnymi, tureckimi potrawami,na których sam widok dławisz się własną śliną a żołądek NIE odmawia współpracy. A wszystko popijane czajem z filigranowych, małych szklaneczek i jak tu się nie zakochać. Dostaliśmy full serwis , śniadanie, obiad i kolacje ( Kolacje sami przyrządziliśmy w geście podziękowania za przyjęcie nas pod dach.Był zakłamany schabowy w wersji light tj.drobiowy, pyry i mizeria z ogórków. Mrrrauu).
Warunki mieszkalne takiej bardzo średniej klasy zostawiają trochę do życzenia.Pamiętam był tam piec kaflowy, do dziś taki stoi u mojej babci w chałupie, przy nim podłogę wyścielono nam stosem kołderek, na obowiązkowym już tureckim dywanie. W kuchni stała tylko kuchenka i zlew, miejsca tyle co dla dwóch osób ale było całkiem schludnie. Łazienka bardzo obskurna z obdartymi betonowymi ścianami z "prysznicem" i czarną dziurą na magiczne pyłki i inne tam skarby, takie 2w1. Ale dla nas to cały świat. Wszystkie posiłki spożywaliśmy na rozkładanym, śliczniutkim bo ozdobionym w orientalne ornamenty stoliczku, do którego nie potrzebujesz krzesła a tureckiego siadu. Ogólnie wrażenie zajebiste. Ludzie choć skromni to ugościli nas z sercem na dłoni.
Nie byli raczej ortodoksyjnymi muzłumanami.Włosy zakrywała tylko matka (tur.ane, ojciec to "baba", a Żanka mylone było tam często z "kanka" to nic innego jak dude czyli kumpel ;)
 Ponadto  nie był to nawet typowy hidżab tylko taka kolorowa chusta jak kiedyś nosiły nasze babcie i prababcie na wioskach zupełnie z innych pobudek.
Zeynep robiła nam za przewodnika.Później dołączył też do nas Ibrahim, nasz ziomek i  instruktor jogi z kampusu, przypominał mi gargamela i świetnie władał językiem angielskim, uparcie też zabiegał o względy pewnej luzackiej Amerykanki, która uczyła anglika na naszym uniwerku ale dostał od niej kosza. Ibrahim od zawsze miał AMERICAN DREAM, dziś wozi się z jakąś elitą w Pradze, gdzie wybył na studia doktoranckie. Obrósł piórkami i ma w dupie białasów z Polski buuu.

Kruczo-włosa Zeynep. Piękna dziewczyna o wielkim sercu, marzy o podróżach a nie jest łatwo wyrwać się spod wciąż jeszcze konserwatywnego skrzydła rządu tureckiego.Wizy są ale nie dla wszystkich.

Akcja :Polski obiad dla Tureckiej rodziny "in progress".


Padli jak muchy z pełnymi brzuchami.Mieszkanie Zeynep.

Czorba-zupa w tureckim wydaniu.

Obiado-kolacja : zapiekane ziemniaki z grzybami,cebulą i ostrą papryką (tur.biber).Bardzo zjadliwe.

Kuchnia.
Zeynep częstuje czajem do śniadania mistrzów.Jest biały ser, smażony bakłażan z ziemniakami, oliwki, ayran i yaprak dolma, czyli faszerowane ryżem liście z winogron.